Inicjatywa Ratowania Drzew przy Alei Waszyngtona w Warszawie

home
przyczyny umierania
rezygnacja z solenia
sprawozdanie
drzewa chorują: 29.07.2007
+ sól
wiosna 2008
wiosna 2008
wycinka 31.08.2008
"rozebranie" dużej lipy stojącej bliżej ul.Międzynarodowej, 30.09.2008
wycinka lip 23 września 2009
usuwanie konaru 19.10.2010
a potem reszty pnia: 07.11.2010
pocięty pień wydaje się zdrowy, 14.02.2011
informacje prasowe
kontakt
forum
Zakład Oczyszczania Miasta
Ogród Botaniczny w Powsinie
Drzewa zaczęły umierać następnego lata po pokryciu asfaltem jezdni między torami tramwajowymi a ciągiem domów (tzw. małej Waszyngtona). Łatwo przypuścić, że w odróżnieniu od "kocich łbów", które były tam od lat, nowa nawierzchnia nie przepuszcza wody ani powietrza i jest główną przyczyną załamania się równowagi biologicznej. Dodatkowo problem pojawił się w 2006 roku podczas wyjątowo suchego lata. Jednak badając liście drzew dendrolog z Ogrodu Botanicznego w Powsinie stwierdził wyjątowo wysokie stężenia chloru. Jego wypowiedź brzmiała:

... wyniki zawartości chloru w suchej masie liści:
1. drzewo najsłabsze - 3,37%
2. drzewo najlepsze - 1,82%
3. najsłabsze liście - 2,15%

Lipy w środowisku niezanieczyszczonym zawierają poniżej 0,2% chloru, 0,6% przyjmuje się za próg toksyczności. Zawartości chloru w lipach z al.Waszyngtona nie daje im żadnych szans przeżycia i nic im nie pomoże, jeśli w następnych latach ilość wysypywanej soli będzie podobna.

Jak się okazało dopóki brak było asfaltowej nawierzchni na Małą Waszyngtona nie wjeżdżały w zimie solarki ! Dlaczego ? - Najprawdopodobniej w powodu niewygody. Dopiero nowa nawierzchnia doprowadziła do solenia w zimie. Dodatkowo poprzedniej zimy dochodziło do skarg na brak działania służb miejskich spowodowanych wypadkami drogowymi, co doprowadziło podobno za prezydentury Lecha Kaczyńskiego do konsekwencji personalnych. W odpowiedzi służby miejskie wysypały na warszawskie ulice w obawie o swoje miejsca pracy namierną ilość soli. Następujące suche lato spowodowało umieranie drzew w całym mieście.

Dodatkowo do opisanych kłopotów należy wspomnieć, że po położeniu asfaltu nie zbudowano krawężnika, który chroniłby trawnik przed deszczówką z ulicy. Przy budowie chodnika na trawnik wokół drzew wjechały ciężkie maszyny, składowane były pryzmy z kostką Bauma oraz rozsypano cement. W efekcie woda stała miesiącami w kałużach nie mogąc wsiąknąć w grunt. Nasze własne próby przebicia skorupy na dnie kałuż przy pomocy metalowych drągów spełzły na niczym. Dopiero po wielomiesięcznych staraniach udało się doprosić służby miejskie do usunięcia z ziemi plastykowych worków. Na trawnik rozsypana została nowa ziemia. Czy plastik został w pełni usunięty nie wiemy.

Szukając strukturalnych przyczyn dewastacji drzew warto zauważyć, że w Warszawie ta sama instytucja odpowiedzialna jest za oczyszczanie ulic z lodu solą, jak także za ochronę drzew przed solą. Przykładowo odpowiedzialna na ochronę drzew urzędnik ZOM znajduje pełne zrozumienie dla tragedii drzew, jednak odmawia stwierdzenia tych faktów na piśmie, ponieważ działałaby przeciwko własnej instytucji.

W takich sytuacjach spodziewać się można, że dwie instancje prowadzą do wzajemnej konkurencji, a jedna za samozaprzeczenia.

Z niezrozumiałych powodów na uboczu wszelkich działań pozostają referaty zieleni w urzędach dzielnicowych.


©   evot.org, 2007,2008